Wnioski kibiców czasem są przesadzone?

Często mówi się o tym, że podczas meczów piłkarskich kibice są dwunastym zawodnikiem. Niektórzy mogą myśleć, że jest to przesada, ale raczej o przesadzie nie może być mowy.

Końcowy efekt

Nie ma też co ukrywać, że każdy zagorzały kibic czuje ogromne emocje. Można nawet powiedzieć, że emocje te potrafią przysłonić rzeczywisty obraz. Warte odnotowania jest też to, że przesadzić możemy w dwie strony.

Przykładu nie trzeba specjalnie szukać – wystarczy skupić się na tym, co pokazuje Lech Polski, czyli obecny mistrz kraju. Zdobycie mistrzostwa to nie jest coś, co dzieje się przez przypadek. Udowodnienie wyższości nad resztą wymaga wytrzymania trudów wielomiesięcznej rywalizacji.

Zmienne nastroje

Tak dochodzimy do obecnego sezonu. W Lechu zmienił się trener i zespół chyba się trochę osłabił – przynajmniej na ten moment. Na początku mamy walkę o Ligę Mistrzów. Ewentualny awans do najważniejszych rozgrywek byłby raczej rozpatrywany w kategoriach cudu. Cudu nie było – Lech przegrał z Karabachem Agdam 5:2 w dwumeczu i odpadł po pierwszej rundzie eliminacyjnej (a trzeba przejść cztery). Można przypuszczać, że Karabach to dla wielu tylko azerski klub, ale nie ma sensu myśleć w takich kategoriach. Polskie zespoły o wynikach tego azerskiego klubu mogą jedynie pomarzyć! Ważne jest też to, że w pierwszym starciu mieliśmy 1:0 dla Lecha. Nie był to super mecz mistrzów Polski, ale wynik miał prawo satysfakcjonować. Nawet niewiele zabrakło, żeby udało się wygrać wyżej, ale zostawmy to. W rewanżu mamy rzecz jasna 5:1 dla Karabachu i wielką krytykę Lecha. Trudno chwalić poznaniaków, ale wydaje się, że do drugiej rundy awansował faworyt rywalizacji.

Na tym nie koniec – dochodzi kompromitująca porażka u siebie ze Stalą Mielec. Jakby tego było mało, mamy drugą rundę eliminacji do Ligi Konferencji Europy – ewentualna porażka w dwumeczu oznacza koniec marzeń o grze jesienią w jakimkolwiek europejskim pucharze. Rywalem Dinamo Batumi, czyli duża niższa półka niż Karabach. Niemniej nastroje można określić fatalnymi – złe wyniki, problemy zdrowotne i rywal, który w eliminacjach do Ligi Mistrzów był bliski pokonania Slovana Bratysława. Ostatecznie nie było się jednak, czego obawiać i mieliśmy 5:0 dla Lecha. Czy w takiej sytuacji możemy mówić o tym, iż wszystkie problemy zniknęły?

Emocje są zrozumiałe, ale pamiętajmy, że łatwo przesadzić.