W jakim kierunku zmierza język polski?

Często rozmawiając z ludźmi słyszymy wyrazy których znaczenia nie do końca pojmujemy.

– Szedłem wczoraj z Tomkiem i spotkaliśmy Jole.
– Umówiliście się z nią?
– Nie, całkiem randomowo (losowo, przypadkowo)

lub:

-Widziałaś jakie dżinsy sobie kupiłam?
-Są świetne, swag (szpan, lans)

Zostałem urodzony w Polsce. Mieszkam tu od dwudziestu lat. I nigdy nie słyszałem tak dziwnych wyrazów. Czasami kiedy z kimś rozmawiam mam wrażenie jakby mówił do mnie w innym języku. Nie rozumiem ani słowa. Zapożyczone wyrazy, wyrazy zabrane żywcem i przekształcone troszkę,

chore skróty których znaczenie nie zawsze jest jednoznaczne. Na powyższym przykładzie zaprezentuje – swag to nie zawsze musi być „szpan” czy „lans”, lata temu w Ameryce grupa amerykanów używała tego określenia do „Secretly we are gay” (tajemna grupa homoseksualistów), więc czasami kiedy ktoś mi powie że „wyglądam dobrze, swag” to nie wiem czy to znaczy że się lansuje czy że ten ktoś chce mnie mieć w swojej grupie.
Nawet zagraniczne wulgaryzmy zastępują nasze. Praktycznie w kółko słyszy się „f*ck, sh*it” i tym podobne. Nie uważacie drodzy państwo że gdzieś tutaj gubimy tą naszą polskość? Że ten nasz język jest zatracany?
I co najgorsze – sami się do tego przyczyniamy.

„A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. ”
-Mikołaj Rej.

Mikołaj Rej był pierwszym pisarzem w Polsce który pisał wyłącznie w języku ojczystym. Nie znał niemal łaciny, a modne wzorce które nadal panowały w renesansie na posługiwanie się łaciną odrzucił. Powyższe zdanie głosił z dumą, ceremonialnie wręcz, chciał przekonać Polaków aby używali swego języka zamiast korzystać z wyrazów zapożyczonych.

Zastanówcie się nad tym drodzy czytelnicy.