Irygacja nosa i zatok – droga do złagodzenia objawów przeziębienia

Zima i jesień to pory roku, kiedy nękający katar nie oszczędza ani dzieci, ani dorosłych. Często mówi się, że infekcja wirusowa niezależnie od leczenia trwa dokładnie siedem dni. Czy jednak rzeczywiście jest to prawda? Wielu ludzi utrzymuje, że irygacja nosa – prosty zabieg mogący skrócić i łagodzić przebieg choroby – zaprzecza temu przysłowiowemu twierdzeniu. Ale jakie są opinie lekarzy i naukowców na ten temat?

Nasze ciała produkują wydzieliny spełniające precyzyjnie określone funkcje. Problematyczna może jednak być ich nadmierna ilość. Pomoc organizmowi w walce z infekcją przez płukanie obszarów, gdzie gromadzą się bakterie, jest praktyką znanej od tysiącleci. Stąd też współczesna medycyna poleca płukanie gardła czy przepłukiwanie oczu, by usunąć drobnoustroje lub ciała obce. Na rynku dostępne są również coraz popularniejsze urządzenia służące do płukania nosa.

Płukanie nosa ma swoje korzenie w starożytności – potwierdza to między innymi teoria medycyny ajurwedyjskiej. W medycynie klasycznej pierwsze wzmianki o tej metodzie pojawiły się na początku XX wieku, a obecnie jest ona powszechnie akceptowana jako wspomagająca terapia w leczeniu infekcji górnych dróg oddechowych.

Wydzielina zalegająca w nosie powoduje dyskomfort i może prowadzić do poważniejszych problemów zdrowotnych, takich jak zapalenie ucha środkowego czy oskrzeli. Smarkanie to naturalny odruch organizmu, który pozwala na częściowe usunięcie kataru. Jednak jest to męczący proces, który często prowadzi do podrażnienia skóry wokół nozdrzy. A co jeśli można by było fizycznie przepłukać zalegającą wydzielinę?

Struktura naszego nosa rzeczywiście umożliwia skuteczne płukanie. Woda pod ciśnieniem wprowadzona do jednej z dziurek przejdzie przez zatoki i wyjdzie drugim otworem. Przy tym zabiera ze sobą znaczną ilość kataru, co skutkuje zmniejszeniem nieprzyjemnych objawów infekcji, takich jak zatkany nos, obrzęk czy ból zatok.